czwartek, 1 listopada 2012

apt. 1703

Wszystko zaczęło się od Lindy - chińskiej superagentki z licencją na wynajmowanie. Nic nie zapowiadało, że ta drobna, niepozorna i roztrzepana osoba będzie nam w stanie pomóc w tylu sprawach. Jednak po otrząśnięciu się z pierwszego szoku (jak można mieszkać w 3 na 40 m2?!) i naszych zapewnieniach, że nie zamierzamy prowadzić żadnych nielegalnych interesów, Linda stała się naszym pierwszym chińskim sojusznikiem. Meldunek na policji, dorabianie kluczy, tour po osiedlu i nawet pierwsze interview - to zdecydowanie więcej niż oferuje szablonowy agent nieruchomości. Póki co na brak szczęścia nie narzekamy:)

Mieszkanie jakie jest - każdy widzi, nie różni się wielce od standardowych europejskich mieszkań. Niczego nam w nim nie brakuje, może z wyjątkiem drzwi do trzaskania (wszystkie niestety są przesuwne;)).




Mamy wielkie okno na szanghajski świat, a tym samym nieziemskie z niego widoki.






Nasz blok otaczają parki, w których rosną nawet palmy, wszystko pięknie oświetlone - idealne miejsce zarówno na wieczorne spacery jak i poranny jogging;)



Powoli poznajemy okolicę, pobliskie knajpki z jedzeniem, targi pełne lokalnych rarytasów i frykasów. Przełykamy je ostrożnie jak i chińskie słówka;). W poszukiwaniu bliższych naszym sercom i żołądkom nazw i smaków wybrałyśmy się do osiedlowego Tesco. Ku naszemu rozczarowaniu okazało się ono bardziej chińskie niż brytyjskie, co pierwszy raz oznacza dla nas droższe niż tańsze.


Nasza walka z chińskimi rekinami biznesu weszła w fazę spotkań face to face (jakby ktoś pytał, fejsa dalej nie ma;)). Celem utrzymania zdrowia psychicznego, zrobiłyśmy sobie przerwę na Halloween...




Kto chce,  niech wpada! Najszybciej metrem linii 3 albo 4. Wysiadka przy Zhong Tan Road.

Czekamy!
PAM

9 komentarzy:

  1. Że niby burżujsko dużo te 40 m^2 na 3 osoby? :D
    Dobrze słyszeć, że macie się dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że to typowe dla Chińczyków, mieszkać w wiele osób na małej powierzchni, a widzę, że to jednak Krakuso-centusie tak mieszkają :P (no mi, jak wiesz, się przyfarciło, ale wcześniej mieszkałam na ok.10mkw i było spoko:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć dziewczyny! ;)
    Nie wiem jak to zrobiłyście, ale dzięki Wam i ja zakochałem się w tym mieście. Rewelacja!!! Strasznie chciałbym być tam z Wami. Cieszę się ogromnie, że dobrze się macie i już trzymam za Was kciuki, żeby chińskie rekiny (biznesu) Wam smakowały, bo z pewnością to wy je pożrecie.

    Wasz blog odkryłem dopiero dzisiaj - nie wiem jak to się stało, ale widocznie tak jak dla skośnych tak i dla mnie fejsy, blogi i inne takie, takie pozostają lekką tajemnicą ;)

    Ściskam Was mocno i już lajkuję wasz blog. Będę śledził Waszą relację zza... zza dalejsięniedało ;))
    luk

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawid, Zosia - hah! pies pogrzebany jest w tym, że to chyba JEST normalne w tych stronach, że się dzieli niewielką przestrzeń ze sobą! tylko chyba podobnie normalne jest to, że 'zachodni przybysze' (szeroka kategoria^^) wynajmują nieco inaczej (drożej, wygodniej, obszerniej?) ;) ale... wszak produkowanie zagwozdek (także dla Chińczyków) to nasza specjalność!;)
    Grzywko - zapraszamy, zapraszamy :)) do lektury i nie tylko ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powodzenia w szukaniu pracy! Paula - dlaczego Ania i Maja się wymalowały na halloween, a Ty nie? ;)
    Pozdrawiam
    Biszkopt :P

    OdpowiedzUsuń
  6. super! Zhong Tan Road? już zapisałam :) Good Luck w poszukiwaniach jobów!! :) podoba mi się już w tym Szanghaju:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tomku od biszkoptów! Anię malowałam ja, a mnie - Ania! więc chyba wiadomo kto tu nawalił :P

    Poter, Szanghaj na żywo jest jeszcze lepszy!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jeszcze lepszy?! no więc składam już na bilet ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Paula - metraż prawie jak na tysiącleciu;] no i widok z okna niestety musze przyznać że dużo ciekawszy... buziaki:*

    OdpowiedzUsuń