Wszystko zaczęło się od Lindy - chińskiej superagentki z licencją na wynajmowanie. Nic nie zapowiadało, że ta drobna, niepozorna i roztrzepana osoba będzie nam w stanie pomóc w tylu sprawach. Jednak po otrząśnięciu się z pierwszego szoku (jak można mieszkać w 3 na 40 m2?!) i naszych zapewnieniach, że nie zamierzamy prowadzić żadnych nielegalnych interesów, Linda stała się naszym pierwszym chińskim sojusznikiem. Meldunek na policji, dorabianie kluczy, tour po osiedlu i nawet pierwsze interview - to zdecydowanie więcej niż oferuje szablonowy agent nieruchomości. Póki co na brak szczęścia nie narzekamy:)
Mieszkanie jakie jest - każdy widzi, nie różni się wielce od standardowych europejskich mieszkań. Niczego nam w nim nie brakuje, może z wyjątkiem drzwi do trzaskania (wszystkie niestety są przesuwne;)).
Mamy wielkie okno na szanghajski świat, a tym samym nieziemskie z niego widoki.
Nasz blok otaczają parki, w których rosną nawet palmy, wszystko pięknie oświetlone - idealne miejsce zarówno na wieczorne spacery jak i poranny jogging;)
Powoli poznajemy okolicę, pobliskie knajpki z jedzeniem, targi pełne lokalnych rarytasów i frykasów. Przełykamy je ostrożnie jak i chińskie słówka;). W poszukiwaniu bliższych naszym sercom i żołądkom nazw i smaków wybrałyśmy się do osiedlowego Tesco. Ku naszemu rozczarowaniu okazało się ono bardziej chińskie niż brytyjskie, co pierwszy raz oznacza dla nas droższe niż tańsze.
Kto chce, niech wpada! Najszybciej metrem linii 3 albo 4. Wysiadka przy Zhong Tan Road.
Czekamy!
PAM
Mieszkanie jakie jest - każdy widzi, nie różni się wielce od standardowych europejskich mieszkań. Niczego nam w nim nie brakuje, może z wyjątkiem drzwi do trzaskania (wszystkie niestety są przesuwne;)).
Nasz blok otaczają parki, w których rosną nawet palmy, wszystko pięknie oświetlone - idealne miejsce zarówno na wieczorne spacery jak i poranny jogging;)
Powoli poznajemy okolicę, pobliskie knajpki z jedzeniem, targi pełne lokalnych rarytasów i frykasów. Przełykamy je ostrożnie jak i chińskie słówka;). W poszukiwaniu bliższych naszym sercom i żołądkom nazw i smaków wybrałyśmy się do osiedlowego Tesco. Ku naszemu rozczarowaniu okazało się ono bardziej chińskie niż brytyjskie, co pierwszy raz oznacza dla nas droższe niż tańsze.
Nasza walka z chińskimi rekinami biznesu weszła w fazę spotkań face to face (jakby ktoś pytał, fejsa dalej nie ma;)). Celem utrzymania zdrowia psychicznego, zrobiłyśmy sobie przerwę na Halloween...
Kto chce, niech wpada! Najszybciej metrem linii 3 albo 4. Wysiadka przy Zhong Tan Road.
Czekamy!
PAM
Że niby burżujsko dużo te 40 m^2 na 3 osoby? :D
OdpowiedzUsuńDobrze słyszeć, że macie się dobrze :)
Myślałam, że to typowe dla Chińczyków, mieszkać w wiele osób na małej powierzchni, a widzę, że to jednak Krakuso-centusie tak mieszkają :P (no mi, jak wiesz, się przyfarciło, ale wcześniej mieszkałam na ok.10mkw i było spoko:))
OdpowiedzUsuńCześć dziewczyny! ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to zrobiłyście, ale dzięki Wam i ja zakochałem się w tym mieście. Rewelacja!!! Strasznie chciałbym być tam z Wami. Cieszę się ogromnie, że dobrze się macie i już trzymam za Was kciuki, żeby chińskie rekiny (biznesu) Wam smakowały, bo z pewnością to wy je pożrecie.
Wasz blog odkryłem dopiero dzisiaj - nie wiem jak to się stało, ale widocznie tak jak dla skośnych tak i dla mnie fejsy, blogi i inne takie, takie pozostają lekką tajemnicą ;)
Ściskam Was mocno i już lajkuję wasz blog. Będę śledził Waszą relację zza... zza dalejsięniedało ;))
luk
Dawid, Zosia - hah! pies pogrzebany jest w tym, że to chyba JEST normalne w tych stronach, że się dzieli niewielką przestrzeń ze sobą! tylko chyba podobnie normalne jest to, że 'zachodni przybysze' (szeroka kategoria^^) wynajmują nieco inaczej (drożej, wygodniej, obszerniej?) ;) ale... wszak produkowanie zagwozdek (także dla Chińczyków) to nasza specjalność!;)
OdpowiedzUsuńGrzywko - zapraszamy, zapraszamy :)) do lektury i nie tylko ;)
Powodzenia w szukaniu pracy! Paula - dlaczego Ania i Maja się wymalowały na halloween, a Ty nie? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Biszkopt :P
super! Zhong Tan Road? już zapisałam :) Good Luck w poszukiwaniach jobów!! :) podoba mi się już w tym Szanghaju:)
OdpowiedzUsuńTomku od biszkoptów! Anię malowałam ja, a mnie - Ania! więc chyba wiadomo kto tu nawalił :P
OdpowiedzUsuńPoter, Szanghaj na żywo jest jeszcze lepszy!!!! :)
jeszcze lepszy?! no więc składam już na bilet ;D
OdpowiedzUsuńPaula - metraż prawie jak na tysiącleciu;] no i widok z okna niestety musze przyznać że dużo ciekawszy... buziaki:*
OdpowiedzUsuń