piątek, 31 maja 2013

Post Piotra Matlaka

Chiny oczami korpoludka - czyli słów kilka na temat Pekinu i Shanghaiu 
(z męskiego punktu widzenia)

Gdybym miał tylko jedno zdanie, które miałoby wyrazić wszystkie myśli piętrzące się w mojej głowie na temat Chin to napisałbym, że Chiny to kraj kontrastów.
Na szczęście mam trochę więcej miejsca więc jeszcze mogę to uzasadnić:)
Przyjeżdżając do "państwa środka" niespełna trzy tygodnie temu posiadałem jakieś mgliste wyobrażenie tego co tutaj może mnie czekać i tak naprawdę WSZYSTKO ale to WSZYSTKO było tutaj dla mnie zaskoczeniem.

Komitet powitalny na lotnisku

Kontrast numer 1. Samochody kontra skutery.
Pierwsza rzecz, która zwróciła moją uwagę bezpośrednio po przyjeździe na miejsce to pojazdy, którymi poruszają się Chińczycy po zatłoczonych ulicach Shanghaiu (jak również Pekinu co zostało rónież zweryfikowane naocznie w trochę późniejszym terminie).
Na chińskich ulicach bardzo łatwo zauważyć wyraźny podział na osoby poruszające się na rowerach/motorowerach/skuterach oraz te które przemieszczają się za pomocą samochodów. Oczywiście nie są to byle jakie samochody.
Do ulubioych marek Chińczyków należą niemieckie - Porsche, Audi, Mercedes; amerykańskie - Jeepy, Caddilack'i; japońskie - Hondy, Toyoty. Czyli statystyczny Chińczyk jeździ albo Porsche Cayenne albo obdartym motorowerem.

Kontrast numer 2. Metro kontra ulice miast.
Jeżeli już mowa o jeździe to po mieście najlepiej przemieszczać się metrem, które jest zorganizowane w sposób niemal perfekcyjny. Nawet taki laik jak ja bardzo łatwo mógł znaleźć sposób aby w szybki sprawny sposób przemieścić się z punktu A do punktu B bez zbytniego angażowania swoich szarych komórek.
Natomiast jeśli chodzi o ruch uliczny...hmmmm... Ja chyba sam bym nie zaryzykował jazdy ani po Pekinie ani po Shanghaiu własnym samochodem. Przepisy ruchu drogowego są tutaj traktowane jako jedynie luźne wskazówki a najlepszym sposobem na jazdę jest - używanie klaksonu!

Kontrast numer 3. Hutongi kontra wieżowce.
Przechadzając się po centrum Shanghaiu bardzo łatwo trafić do dzielnicy Hutongów. Gdy człowiek wchodzi w nie to może poczuć klimat jaki występował na teranie całego miasta zapewne jeszcze przed 20 laty. Małe uliczki, straganiki na ulicach, wszechobecne pranie. Kiedy już poczuje się ten klimat i chce się więcej to najczęściej wystarczy spojrzeć w górę lub dojść do końca jakiejkolwiek uliczki żeby zobaczyć wieżowce.
Wieżowce, które otaczają Hutongi Shanghaiu z każdej strony ukazując kuriozalny kontrast pomiędzy bogactwem korporacyjnego świata i codziennością rdzennej ludności tego miasta.
Jeżeli chodzi o Pekin to Hutongi (te które było nam dane zobaczyć) są zlokalizowane w dzielnicy "niedostępnej" dla wieżowców jednak ich wygląd (śmiem twierdzić, że) w dużej mierze odbiega od oryginału i są odrestaurowaną atrakcją przygotowaną dla zachodnich turystów.







Kontrast numer 4. Traktowanie białych
Już po kilku godzinach pobytu w Chinach zauważyłem, że biały może więcej. Już nie chodzi o samą kwestię tego, że zdjęcie z białym człowiekiem jest atrakcją dla chińskich turystów ale raczej o sposób traktowania rdzennych mieszkańców Europy.
Każdy Chińczyk cieszy się jak Europejczyk przyjdzie i zje w jego przydrożnym lokalu. Co ciekawe chińska obsługa restauracji w Hotelu Mariott również wyraża zadowolenie z przybycia białego człowieka, który wchodzi z ulicy tylko po to żeby spojrzeć na Shanghai z góry i skorzystać z toalety nie zostawiając ani grosza w tej restauracji.



Kontrast numer 5. Smartphone dla każdego!
Każdy szanujący się Chińczyk posiada smartphone'a (może być oczywiście tablet traktowany jako substytut), którego może użyć np. na randce kiedy rozmowa się nie klei a odcinek ulubionego serialu pojawił się przed chwilą, na sieci. Jeżeli czytamy książki to tylko w wersji elektronicznej (z gazetami oczywiście ta sama historia). Co ciekawe tego typu gadżety używane są przez osoby w każdym wieku.
Nie ma znaczenia czy jesteś stary czy młody, czy masz rysy mongolskie czy też wywodzisz się od Hunów - po prostu musisz używać nowoczesnych gadżetów jeżeli chcesz fukcjonować w tym społeczeństwie.

Ciekawostka na zakończenie - Uwielbienie dla znanych marek.
Nie ma znaczenia czy orginalny czy fake! Produkty znanych zachodnich marek są tutaj wszędzie i nie sposób ich nie posiadać. Najlepiej oczywiście być posiadaczem produktów z logo nadgryzionego jabłka i nie ma znaczenia czy jest to telefon, tablet czy też... spodnie, koszula a może skarpetki!

Chiny przywitały mnie bardzo gościnnie i w równie miły sposób mnie żegnają. Pokochałem chińskie jedzenie i klimat tego kraju i na pewno kiedyś tutaj wrócę aby po raz kolejny odwiedzić Mao!

Gong bao na talerzu
Lubimy się dzielić!
Mega wyżerka za 20RMB od łebka
Zdrówko za hot pota!

Na podsumowanie mały dialog.
Dziewczyny: Jak było?
Ja: Było FAJNIE!!!:)

Piotrek

czwartek, 9 maja 2013

czajna stajl

Jak dobry obyczaj nakazuje, o gustach się nie dyskutuje! Zatem post dzisiejszy będzie głównie obrazkowy. Tradycyjnie już, Chińczycy nas zaskakują. Od kiedy nastał ciepły czas, a tubylcy zrzucili futerka i płaszczyki, możemy oglądać na ulicach istną rewię mody! Odblaski, cekiny, kosmiczne koturny, ogólna dysproporcja i łączenie wszystkich możliwych wzorów ze sobą, wszystko doprawione dużą dozą sztuczności i przesady (żeby nie było wątpliwości - to nie ocena tylko stwierdzenie faktów!). Aż strach się bać co będzie jak przyjdzie prawdziwe lato (podobno Chinki nie wiedzą co to depilator!). 

Rodzisz się Chińczykiem i od małego jesteś skazany na dziurę w gaciach. Dzięki temu możesz załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne na chodniku, do kosza na śmieci, pod drzewkiem w parku - wszystko szybko i bez zbędnych ciężarów. 





Dorastasz i stajesz się mężczyzną. Jednak nie ma lekko - musisz regularnie chodzić do kosmetyczki, do fryzjera, a i dodatki same się przecież nie dobiorą! Wszystko na błysk!

Elementy męskich strojów które nas zaskoczyły (ale których oczywiście nie oceniamy) to: marynarki z futerkiem, buty na koturnach, wszechobecny róż, duże dekolty, obcisłe spodnie na chudych męskich nóżkach, torebki, torebeczki, torebunie i złote dodatki. Żeby dodać sobie parę centymetrów wzrostu, zamiast klasycznego w naszym rozumieniu męskiego uczesania, prym wiedzie zaczes a la kask. Im bardziej kontrowersyjny kolor, tym lepiej.


kask pod czapką




Jeśli nie urodziłeś się mężczyzną, pole do popisu jest jeszcze większe! Co tu dużo mówić: koronki, świecidełka, brokat, cekiny, falbanki, kokardki, postaci z bajek, sztuczne rzęsy i paznokcie. Im więcej i słodziej, tym lepiej. Ogólnie rzecz biorąc - wszystkie chwyty dozwolone!


 




 
w piżamce w banku
ostatni krzyk mody


Wbrew pozorom, te wszystkie dziwne zestawy są dokładnie przemyślane. Aż żal tego nie udokumentować! Na każdym kroku, wszędzie - w restauracjach, w metrze, w parku, na randkach, wszyscy pstrykają samostrzały!


zdecydowany mistrz samostrzałów!



na spotkaniu z koleżanką

Siliłyśmy się na obiektywizm, ale chyba średnio wyszło. Niemniej jednak, musimy przyznać, że i dobrze ubranych lokalsów nie brakuje. Ale funu z pstrykania im fotek nie ma ;) 

Przed nami kolejna wizytacja i urlop! Planujemy podbój północy i zdobycie Muru Chińskiego. Matlak Piotr - czekamy na Cię!!

PAM