piątek, 22 marca 2013

5 zaskoczeń po 5 miesiącach

Po 5 miesiącach obserwacji nazbierało nam się już troszeczkę przemyśleń oraz zdjęć z życia codziennego. Oto tu poniżej prezentujemy część pierwszą, nie ostatnią!

1. PSIEBIERANKI - od naszego pierwszego dnia w Chinach czworonogi nie schodzą z tapety. Właściciele psów (głównie pudli) prześcigują się w wymyślaniu coraz bardziej fikuśnych strojów dla swoich pupili. Począwszy od niewinnych trampek bądź zwykłych kubraczków, a skończywszy na pikowanych kurteczkach z kapturem, spodenkach i zimowych butach. Poza tym zdarzyło nam się natknąć na czworonogi w kombinezonach superbohaterów, płaszczykach, dresikach, czy strojach regionalnych. Za każdym razem nie możemy się nadziwić pomysłowości uczestników tej modowej rywalizacji. Naszymi faworytami są osiedlowe białe pudle z uszami farbowanymi na jaskrawy pomarańczowy i dla odmiany zielonymi ogonami. Psy są dosłownie noszone na rękach i pełnią rolę zakazanego drugiego dziecka.



Pies: Very f***ing funny
Ania: Trza było się słuchać lekarza i zaszczepić na wściekliznę!


  




2. SZPECE Z CHODNIKA - na chodniku można znaleźć wszystko! Dobrą kolację (co zasługuje na oddzielny post), ciepłe skarpetki, elektrogadżety, biżuterię, porcelanę, artykuły papiernicze, odzież i obuwie prosto z fabryki, koce, owoce, no po prostu wszystko (jak w bielskim Klimczoku!). Wiele rzeczy można też załatwić - naprawić buty, dorobić klucze, zszyć dziurę w skarpetach, poznać przyszłość, naprawić motorynkę czy też obciąć włosy. Ulice tętniące życiem o każdej porze całkowicie nas zauroczyły i trwamy w tym zauroczeniu do dziś!


Szewc
Majster klepka
Biuro klucznika
Sprzątaczka parkowa
Pan Śmieciarka

3. CHINGLISH - zjawisko powszeche w całych Chinach. Bojkotowany wujek google translate jest tutaj chyba najbardziej obleganym tłumaczem. Krótkie wyjaśnienie, czym w ogóle jest chinglish - jest to termin określający pseudo angielskie wyrażenia wzięte z dosłownego tłumaczenia z chińskiego. Zasadniczo brak im poprawności, a nieraz nawet sensu. Im dalej od dużych miast, tym więcej okazji do śmiechu. W naszym Szanghaju, dzięki Expo i foreign English teachers ;) na szczęście/nieszczęście tych okazji coraz mniej.







4. RUCH ULICZNY, CZYLI RATUJ SIĘ KTO MOŻE! Codziennym naszym wyzwaniem jest przetrwać drogę do pracy. Każde, nawet najmniejsze skrzyżowanie stanowi zagrożenie dla naszego życia i zdrowia (też psychicznego). Światła światłami, przepisy przepisami, a prawda taka, że na ulicy ratuje cię tylko refleks i czasem bezpieczniej przechodzić na czerwonym niż na zielonym. Istna dżungla! Najbardziej popularnym środkiem transportu, zaraz po metrze wożącym codziennie miliardy sznaghajczyków, są skutery i wszelkiego rodzaju motorowery. Zdziwilibyście się co i w jakich ilościach można przewieźć na takim jednośladzie. Wszystko się porusza na dwóch kółkach - uliczne restauracje, sklepy, śmieciarki, firmy transportowe, ...

3,2,1, go!!!!!!
Michael Jackson ciągle żywy
Rodzinna wycieczka
Firma transportowa

Więcej nie upchasz?


5. DLACZEGO NIGDY NIE ZAKOCHAMY SIĘ W CHIŃCZYKU? Powodów jest cała masa, ale wystarczy wymienić kilka:
  •  głośne siorbanie, mlaskanie, bekanie i wypluwanie resztek na stół podczas jedzenia;
  •  plucie na ulicy, w metrze i innych publicznych przestrzeniach;
  •  smarkanie do kosza na śmieci;
  •  obcinanie paznokci gdziekolwiek się jest;
  •  zapuszczanie co najmniej jednego długiego paznokcia w ręce, który ma ułatwić przegrzebanie nosa, ucha i czego tam jeszcze się zachce.
Poza tym Chińczycy w większości są bardzo nieprzystojni.
Ale UWAGA, panowie! Niestety wszystkie te zachowania dotyczą również piękniejszej części chińskiego społeczeństwa.

(Tutaj zdjęć nie będzie!!!!)


Tym niezbyt przyjemnym akcentem kończymy część pierwszą. Części drugiej oczekujcie wkrótce!
To be continued ...

PAM

poniedziałek, 4 marca 2013

100 lat na 100. piętrze

Chiny Chinami, Szanghaj Szanghajem, a latka lecą! Najszybciej Mai (no cóż, w sumie nie jej wina że jest ze stycznia) ;) Plan był prosty, małe uprowadzenie i wywózka na 100. piętro SWFC. Shanghai World Financial Center to podobno najwyższy budynek w mieście. W dniu swoich urodzin można na niego wjechać za darmo, pozostali szczęściarze muszą zabulić 150 RMB (ok.75 zł), czytaj Ania i Paula ;) Wjazd na samą górę był niesamowity, nie tylko dlatego, że zatykało nam uszy od szybkiej zmiany ciśnienia, ale też ze względu na klimat niczym z "Seksmisji" - nieodstępująca obsługa w kosmicznych kombinezonach, migające światła w windzie i abstrakcyjnie oświetlone tunele z ruchomymi schodami. Na 100. piętrze urządziłyśmy sobie oszałamiający piknik urodzinowy z oszałamiającym widokiem na oszałamiający Szanghaj.

SWFC po lewej - tam idziemy!!
Perła Orientu  po lewej - tam nie idziemy!
^ ^
mini Szanghaj w maxi wieży
Starość to radość (z prezentów)
Rakieta!
Był i torcik ;)
... i po torciku!
Świeczki na torcie
 

 Majem słowem: "Nie miałam piękniejszego widoku w swoje urodziny (...) Pięknie jest mieć 26 lat!"

PAM