Pierwsze RMB za prawie dwa miesiące
"cieżkiej" harówki na koncie! Zatem bladym świtem
pocisnęłyśmy na zachód w poszukiwaniu przygód. (300
km pociągiem w 1.5h, czy ktoś z PKP to czyta?!). Ślepy los
wskazał na Nanjing vel Nankin - dawną stolicę Chin, być może
nawet starożytnych (według nieopublikowanego jeszcze źródła
"Zagadki i rebusy starożytnych Chin" autorstwa Pauliny
Saletnik). Patronem naszej wycieczki przypadkiem okazał się niejaki
Dr Sun, o którym nie można było przeczytać za wiele, więc
pewnie był po prostu zasłużonym komunistą. Na jego cześć w
wielkim parku narodowym powstało przeogromne mauzoleum, do którego
prowadziło prawie 400 schodów. Przeszłyśmy 50 i okazało
się, że jest poniedziałek i wszystko jest zamknięte ;)
naczelny fotograf u bram mauzoleum
owy dr Sun
wyskok do pagody :)
Spacerując, natknęłyśmy się na cudo - dziwo - kilkumetrowego, kamiennego żółwia, którego sens istnienia nawet chińskim znawcom tematu nie jest wiadomy.
Zaoszczędzone siły wykorzystałyśmy na wędrówki całkowicie
opustoszałymi szlakami. Brzmi to nieciekawie, ale więcej drzew niż
ludzi to była dla nas miła odmiana. Z innych ciekawych atrakcji
polecamy świątynię Konfucjusza z rytualnym uderzeniem głową w
gong (opcja dostępna za 2 RMB).
dwa smoki na cześć kończącego się roku smoka
przed świątynią - znajdź Anię i Maję!
głową w gong!
grajka i jej repertuar
Po dawce wrażeń historycznych i
spacerze po urokliwym parku z jeziorami odwiedziłyśmy lokalne Las Vegas (w myśl
zasady 'im bardziej się świeci tym lepiej'). Poza tym nie ma to jak
chillout w ciepłym pokoju hotelowym (w przeciwieństwie do naszego
mieszkania, którego klimą jednak nie ogrzejesz), z Tsing Tao
w ręku (jedyne 3 RMB) i chińskim 'Mam Talent' w tle. Nadmiar
chilloutu uderzył niektórym (Ani) do głowy. W tym przypadku
skończylo się tylko na nieszkodliwym przypale - wciąż nie wiemy w
jaki sposób, w środku nocy i przez sen Ania wykreciła numer
na recepcję, budząc przy tym wszystkich dookoła z wyjątkiem
siebie. Podobnych wypadków nie brakowało, ale ze względów
pijarowych nie będziemy o nich wspominać ;)
Ania i Paula - ich prawdziwa relacja ;)
park, jeziorko, spacer
lokalne Las Vegas
zaskoczeniom nie ma końca
Jako że wycieczek nigdy za wiele, a
właściwie ciągle za mało, wkrótce
uderzamy na Honk Kong! A z Nowym Rokiem obiecujemy wzrost tempa
publikowania postów na blogu.
Trzymta sie!
PAM
P.S. Melanii naszej kudłatej z okazji
urodzin życzymy szczęścia w kartach i miłości! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz